sobota, 7 lipca 2012

15.06.11 - Nowy ciuszek oraz tak wakacyjnie

    Po czym można poznać że niedługo wakacje, że jest już cieplutko a za moment na naszych talerzach pojawi sie najpyszniejszy na świecie bób? Po wszystkim ;) Ja uwielbiam gdy widze zielona trawe a na niej małe, czerwone plamki kojarzące się z dziciństwem (i te zawody pośród dzieci kto zbierze najwięcej biedronek). Tymi małymi zwierzątkami lubie straszyć siostre która się ich boi, lubie liczyć ile mają kropek czyli "Ile mają lat" i po prostu to taki element lata jak świeże owoce czy plaża, morze i panowe sprzedający kukurydze.
    Co roku wakacje zaczynają się dla mnie zrobieniem czegoś z włosami. Zaczeło się to tak ze cztery lata temu kiedy robiłam sobie pasemka z szamponetki na koloni, potem przerzuciłam się na henne utrzymującą się na włosach prawie rok. Rok temu prócz hennowych pasemek zostałam na dwa tyogdnie brunetką a potem krejzi gerl z różowymi włosami. W tym roku testuje kolor czarny i rudy ale różowy też będzie. Oczywiście tylko szamponetki, nie interesuje się zmianą koloru włosów na stałe. A różowe, a raczej czerwonie końcówki? Dwa tygodnie do końca szkoły, pierwsza pomoc na Edb zaliczona, pan ocenia innych a w torbie czerowny marker... :) Dziś jest drugi dzień a ja mam fajne, rudawe ale już lekko zmyte koncówki.
   Przy okazji zrobiłam sobię liste moich trzech must have które w najbliższym czasie musze mieć. Po pierwsze, budzik który zobaczyłam w Ikei. Za dużo naogolądałam się młodzieżowych filmów gdzie nastolatka obudzona budzikiem, udarza go do góry a on przestaje brzęczeć (tak, chodzi o ten okrągły z takim czymś na górze). Po drugie to lakier Essence z nowej limitki, genialny kolor niebieskiego, taki mocny, dokładnie coś takiego jak chciałam. Jest perłowy ale taki również mi pasuje. A trzecia rzecz to również z tej limitki srebrny cień w kremie. Jeśli tylko nie będzie mnie uczulał to wystarczy mi na makijaż do szkoły po wakacjach i nie będe musiała kupować innego w Sephorze.
No i na koniec okazja z New Yorkera. Weszłam przypadkiem, zobaczyłam je na wieszaku i wróciłam po kilku godzinach z tatą. Bo ładne, bo pasują, bo fajny kolor, bo niska cena. No własnie cena... 130zł. Przecena - 80zł. Druga przecena - 40zł. No jak ich teraz nie kupić... Mam juz z tego sklepu zielononiebieskie (nie wiem jak dokładnie go określić) ale jakościowo czuje ze te są lepsze.

Kończę, ide wcinać pierwszy bób w tym roku :D


2 komentarze:

  1. Promocja niezła! Były jakieś inne kolory, bo ten dla mnie jest za neonowy... Sama preferuję granatowe, czarne ewentualnie beżowe spodnie. Z oryginalnych odcieni mam tylko kobaltowe a i tak w nich rzadko chodzę, bo wolę bardziej stonowane barwy. Na pomarańcz nawet jako bluzkę bym się nie zdecydowała, neonowe kolory mi po prostu nie pasują, choć nie powiem są oryginalne i wyróżniające się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w hause i croop są takie kolory jakie lubisz spodnie :P

      Usuń

Staram sie zawsze odpowiedzieć na komentarze :)