sobota, 15 czerwca 2013

Małe zakupy.

Właściwie w tym poscie nic prócz zdjeć nie będzie wiec... cóz ;)


Spodenki, Reserverd. Jak je zobaczyłam na stronie sklepu już jakoś w marcu chyba to się na nie napaliłam, ale nigdzie ich nie było. W końcu je dorwałam, były może ze 3 ostatnie pary. Nie było mowy bym nie kupiła, a są fajne bo bawełniane.


Spodnie i spodenki, Vero Moda. Jak czarne spodnie mi sie rozwaliły pół roku temu to od tamtego czasu jakos nie miałam jak i gdzie kupić nowych. I w końcu mam. Plus spodenki, też sie przydadzą, pewnie nawet na zakończenie roku.


Bokserki, Vero Moda. No cóz tu można powiedzieć, bokserki jak bokserki xD


Trampki, Vero Moda. Kupując je wygrałam życie bo zaoszędziłam 130zł  i na żadnym bazarze nie kupiłabym tak tanio tak fajnych butów. Na grubej podeszwie omomoommom *_*


Bokserka i jakieśtakiecoś, Vero Moda i sh-New Look. Ta boksereczka w paski ma dziki tył który śmiesznie wygląda ale bluzka jest ogolnie spoko. Ta druga natomiast jest w kwiatki, prześwitujaca i strasznie dziewczęco wygląda.

****

Ten tydzień będzie piękny. Oceny praktycznie wystawione, wtorek i piatek mam wolny (we wtorek są egzaminy zawodowe a w piatek jest 'Dzień Sportu' na który się nie wybieram :) ). Tylko w czwartek musze z rana jechać do szkoły i zaliczyć hiszpański. Tak naprawde mam wystawioną juz ocene (jejeje, piąteczka <3) ale miałam być pytana ostatnio, a nie umiałam więc trzeba będzie wstać o 5:30. Znów. Again. Ja już wiecej nie chce teog wstawiania.


Dwa tygodnie. Jeszcze tylko dwa tygodnie.

sobota, 8 czerwca 2013

Męczący tydzień, nowy zespół.


bardzo podoba mi sie to zdjęcie, szkoda że w oryginale nie jest aż tak bardzo kolorowe.

    Padam.
    Zresztą nie tylko ja, bo prócz mnie jeszcze pare osób. O co dokladnie chodzi? Ano o wymiane. PEwnie pamiętacie moj post z marca w którym pisałam o wycieczce do Czech. No to tym razem byla wycieczka do Polski, a ja gościłam u siebie pietnastoletnią Słowenkę Katję (nie mylić ze Słowaczką). Niby na wycieczki się z nimi nie jeździły (A nasze Czeszki jeździły z nami, pfff), ale mimo było męcząco.
    W poniedziałek musiałam wstać o 5:30, bo przed 7 być na dworcu. Po przyjechaniu do domu nie miałam pomysłów co z nią robić, tym bardziej że dziewczyna nawet zmeczona nie była, a ja miałam nadzieje że pójdzie sobie spac :) Skończyło się na spacerze po Markach, potem ją wzielam na rowery na których ubrudziłyśmy w kałużach i błocie buty, nastepnie pojechałysmy do centrum handlowego, z mamą wróciliśmy do domu i wieczorem skoczyliśmy do parku linowego. Jak wiadomo, wieczorem padłysmy do łóżek i lulu. Nie miałam siły na nic. We wtorek z racji iż padało, od 16 do 18 przesiadziałyśmy w Pizzy Hut. W środe przez 3 godziny siedziałysmy z koleżankami w Arkadii bo nasze Słowenki były zachwycone tym 'dużym i pięknym miejscem'. Jeszcze o mały wlos a by mnie tu nie bylo, bo sie wpakowałam pod tramwaj. Właściwie to jechał rozpędzone w moją strone, i jak był już jakieś 3 metry obok mnie to usłyszałam krzyk za mną, klakson maszynisty który zaczął hamować i odskoczyłam do tyłu. Matkobosko, nigdy więcej. W czwartek własciwie oni wrócili po 18 do szkoły z wycieczki, przyjechałysmy do domu i... nic nie robiłysmy :D Zaś wczoraj pobudka o 4:30. O 7 już byłam w domu z powrotem (a gdyby mnie zawiózł tata to nawet koło 6:20). Mimo ze lekcje zaczynałam o 7:15 to nie miałam zamiaru iść do szkoły, zresztą i tak byłam zwolniona. W domu pusto więc sie rozwaliłam na kanapie i leniłam do 13.
     A prócz tego to odkryłam nowy zespół. Znaczy no nie nowy, a ja o nim słyszałam już pare lat temu ale dopiero wczoraj zainteresowałam się ich twórczością i jestem pod wrażeniem. Mam już ściągniete 2 płyty, póki co przesluchałam jedną i jestem bardzo pozytywnie nastawiona. Mowa o My Chemical Romance. Przynajmniej mam co słuchać, po tym jak ogarnęłam piosenki z nowej płyty 30 Seconds To Mars na których ostro sie zawiodłam, płyta mi sie kompletnie nie podoba i brakuje mi darcia ryja z A Beautiful Lie/30 Seconds To Mars. No cóz. Za to mam darcie u MCR, ale i spokojniejsze songi na szczęście tez są.
Wiec zakończe ten swój wywód wstawiając wam póki co moją ulubioną ich piosenke gdzie podczas słuchania mam ochote skakać po stole i machać głową.




niedziela, 26 maja 2013

Poznań - film


;) tym razem pare godzin kręcenia, około 4-5 sklejania by powstał film trwający 4:30 minut o wielkości 260MB.

Było fajnie, choć Poznań nie przypadł mi do gustu.

piątek, 17 maja 2013

Wiosna...

   
    Gorąco... zdecydowanie za gorąco. Optymalna temperatura dla mojego gatunku to 15-25 stopni i ani troche więcej. Jak jest tak cieplo jak dziś to zaszywam się w domu przed wentylatorem, z zimną colą/wodą i się lenie. Ale upał jak upał, kiedy można nie wychylać nosa zza drzwi to jeszcze da się przeżyć, gorzej jak to jest właśnie maj/czerwiec i trzeba chodzić do szkoły. Wychodze z domu o 7, jest zimno, wkładam sweter, a potem wracając do domu musze go tachać ze sobą. Tutaj ciężka torba na ramieniu, tu ścisk i zaduch w autobusie (tylko pare przystanków, mam to szczęście że jaką drogą bym nie jechała i tak potem przesiadam sie na pętli, więc mam autobus że tak powiem do mojej dyscpozycji), gdzieś przy włosach plącze się kabelek od sluchawek, w ręce telefon bo piszesz arcyważnego esemesa do koleżanki, dodatkowo trzeba się trzymać rurki, bo nie ma żadnego przystojniaczka na którego można wpaść w razie ostrego hamowania i ten cholerny sweter, nikomu do szczęścia niepotrzebny. A, dodam ze jak jest za gorąco to boli mnie glowa, po prostu bosko :)
    Ale w ogóle kto to myślal żeby takie upały robić na wiosne!? Kurde no, dopiero co bylo nieziemsko zimno, i nagle pach, z -5 zrobilo się +30, wtf. Hiszpania Hiszpanią, mnie to się również marzy Norwegia. Szkoda tylko że co zasugeruje to panstwo jako miejsce na wakacje to slysze 'eeee, tam w wakacje? przecież tam jest zimno, pojedziemy tam gdzie jest ciepło'. I tak kiedyś tam wyjade.
    No własnie, wyjade. Kiedy? Póki co mam 17 lat i jakieś 2 miesiące i mam zaplanowane dwie 'podróże'. Jedną po skończeniu osiemnastki i zdaniu prawa jazdy (a będe musiala je zrobić zaraz po urodzinach, rodzice mi chyba z tym spokoju nie dadzą) - mam ochote wyjechać do Nowych Gut ze znajomymi, pod namioty. Mam nawet wrażenie że kiedyś o tym pisałam. A druga to podróż po Europie, samochodem, po maturze. Przez Szwajcarie, Francje, kończąc na północno-zachodniej Hiszpani. Ale... już ja widze jak rodzice sie na to godzą XD
    Zauważyliście że ta notka nie ma sensu, i nie wiadomo o czym konkretnie jest? Brawa dla mnie.
notatka koleżanki na historie / buty w h&mie / rozkład jazdy 732 / rysunek, nie mój
A teraz lece nadrabiać zaleglości w waszych blogach :)

czwartek, 2 maja 2013

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Tak bardzo szczęśliwa.

    Uwaga, długa i nudna historia, tak już mam że zamiast od razu przejść do sedna to ja opowiadam o banalnych rzeczach i opowiadam i nagle wychodzi książka na 300 stron pisana czcionką o wielkości 7 pkt bez interlini. Ale mimo wszystko i tak zapraszam do przeczytania :)

    Jak wiadomo, troche się tam interesuje robieniem filmików. Niestety nie mam za bardzo czym się pochwalić bo większośc pomysłow zostaje w glowie z racji braku np. aktorów. A nie wszystko da się nagrać samemu. Gdy zrobilam dwa pierwsze filmiki (do znalezienia na yt ;) ) rodzice stwierdzili ze o, a może by tak kupić kupić kamere. No i kupili, na Boże narodzenie półtora roku temu. Ja podjarana cośtam ponagrywałam, przegrałam, odpalam tradycyjnie Windowsa Movie Makera a tu klops. Program nie obsługuje tego formatu (cośtam z HD). Więc ja wkurzona rzucilam kamere w kąt i niepocieszona nagrywałam aparatem, tylko się wkurzając z kiepskiej jakości i małych możliwości wczesniej wspomnianego programu. Pomysłów w glowie tysiące ale co z tego! jak wiadomo że i tak będzie beznadziejnie.
    Ostatnio na religii oglądaliśmy jakiś film i tam pojawiły się glowy lalek. I nagle pomysł no nowy film. Tak nagle. No ale jak tu by to zrobić żeby bylo fajnie. Więc tata wygrzebał na strychu pudełko po kamerze i zaczełam szukac informacji jak zmienić format filmow bym mogla je przerabiać w Movie Makerze. Nie znalazłam, ale dowiedzialam się że mam na komputerze 'jakiś' dobry program do obróbki filmów.
    Tutaj zaś przedstawie moją fanke IDOLKE, której filmy uwielbiam. Sa proste, ale bardzo mi się podobają. Nanalew i jej 'dzieła':
 oraz 

Z ciekawości popatrzyłam na podpis pod filmem i dowiedziałam się w jakim programie dziewczyna tworzy filmy. Otóż w Adobe Premiere Pro 5. Sobie myśle - no dupa, nie zdobęde nic z Adobe, na necie można ściągnąć wersje testową, a oryginal kosztuje pare tysięcy. Koniec. Dodam że szukałam różnych programów, niestety wszystko co bylo bezplatne wiązalo się również z instalowaniem miliona innych rzeczy.
    Z pomocą przyszedł tata. Poprosiłam go by pokazał mi tego 'super profesjonalnego programa do filmów'. Tata odpala kompa a tam...
    ADOBE PREMIERE PRO 5 (i to nie wersja testowa).
  
Życie nabrało sensu.



Jakie mam w związku z tym plany? Póki co mam zamiar nagrać filmik związany z tymi lalkami ;) kręcony w starym domu niedaleko mnie (obym tylko nie spotkała jakiś żuli bo wtedy się dość mocno zdenerwuje). Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to filmik będzie gotowy do soboty. Do tego mam rózne pomysły na różne filmiki do różnych muzyczek.
    Pożyjemy, zobaczymy

   A teraz przyznać się, kto przeczytał cały tekst ;)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Mała zmiana w wyglądzie + filmik i gif

No, jak widzicie minimalnie zmieniłam wyglad bloga. Czemu tak mało? Jestem łysa jeśli chodzi o Blogspota. Przez pare lat miałam blogi na Onecie i tam miałam już wprawe w robieniu szablonów, dodatków, a przy okazji sprawiało mi to przyjemność. Teraz mi jakoś brakuje weny, a nawet jak mam fajny pomysł to i tak nie wiem co się gdzie zmienia. Wiec znalazłam w necie strone z fajnymi szablonami, ustawiłam ale wyszła jakaś masakra bo notki były ucięte a nie dało sie poszerzyć ;/ Wyciełam więc obrazek z nagłówka, dodałam napis plus źródlo obrazka i tamtaradaaaaam. Jest nowy nagłowek.

Pogoda... nie bede się wypowiadała ;) Z jednej strony owszem, lubię zimę bo wole marznąć niż żeby było mi za gorąco ale z drugiej czekam az bedzie ciepło bo zestaw 'tiszert + rurki + bluza + trampki' jest najlepszy, najwygodniejszy i po prostu... no. fajniejszy niż szalik pod szyją. Jeśli chodzi o środkowy obrazek to jest to efekt szybkiego rysowania na cpp, skończyło się na tym że nie wiedzialam jak robić wykresy w Illustratorze bo zamiast słuchać to ja się gapilam w monitor z jednym okiem otwartym i rysowałam siebie. Natomiast zdjęcie trzecie to moj pierwszy w życiu tort dla mamy. Wyszedł bardzo smaczny, ale się troche rozwalił (dlatego tez wygląda jakby był czymś posypany, a to ciasto ktore się rozpadło podczas krojenia). Białe coś to masa ktora nie wyszla.

Żeby jednak przypomnieć lato za ktorym tak wiele osob tęskni (przypominam - nie ja. nie ma nic gorszego niż jazda wypełnionym po brzegi autobusem przy +30 stopniach) proszę dla was gif, zrobiony w lipcu, po powrocie z Bułgarii ;)
ahh, no dobra, lato jest spoko ale tylko podczas wyjazdu.


oraz filmik do pracy konkursowej której zresztą nie oddałam.
Co ciekawe, babcie którą widać w jakiejs 46 sekundzie spotkałam niedawno jak tam byłam, a poznałam ją po tym chodzie i plecaczku.

Lece, jutro w szkole o 7 do 16, mimo że mam 4 lekcje. Jupijaj, zaraz ide odtańczyć taniec szczęścia i euforii.

środa, 27 marca 2013

Prezentowo & Zakupowo

 25 marca czyli... moje urodziny :) W sumie dałam buźkę, ale tak na serio to nie lubię tego dnia. Wszyscy mi składają życzenia a ja muszę udawać miłą i dziękować za to. Zdecydowanie to nie w moim stylu.
   Ale plusem są prezenty :D W tym roku są tak samo udane jak na święta  Niespodzianką okazała się biżuteria, czyli dwa urocze pierścionki oraz lakier Wibo z numerkiem 6. Cóż, bardziej bym wolała coś z GR Jolly Jewels, ale takim też nie pogardzę. Na plus są również lity, które zostały kupione już jakiś miesiąc temu xD ale z mamą sie dogadałam że dostane je dopiero teraz. Póki co czekam na roztopy i wyższe temperatury, bo nie wyobrażam sobie chodzić w nich na taką pogodę, a zainteresowanych odsyłam /tutaj/ ewentualnie jak ktoś z Warszawy to na Marywilską ;)
Dziś po szkole pojechałam sobie do Arkadii z racji iż moja mamusia ma jutro urodziny i wypadałoby dać jej jakiś prezent... Mówiła że chce wisiorek, więc ja złaziłam się po wielu sklepach w poszukiwaniu tego co chciała ale nie znalazłam :( Kupiłam więc jej ten, mam nadzieje że się spodoba. Dodatkowo dokupiłam ładne opakowanie, by było inaczej bo zawsze prezenty daje w papierowej torbie. Przy okazji miałam jeszcze trochę kasy i wstąpiłam z ciekawości do Flo, a akurat była likwidacja sklepu i wszystkie produkty były przecenione o trzydzieści procent. Znalazłam dla siebie kubalka (za 9zł!!) na wieczorną herbatę bo się nie doczekałam takiego samego dużego z Coffeeheaven ;/ Ogólnie zakupy uważam za udane.

Kubek - Flo (w Arkadii -30%)
Naszyjnik - C&A
Pudełeczko - Claire's

niedziela, 24 marca 2013

Czechy :)

W końcu piszę posta o tym wyjeździe. Miałam się za to zabrać wczoraj ale gdy zobaczyłam ilość zdjęć to mi się odechciało wybierania tych które pasują. W dodatku nie wiedziałam jak właściwie to wszystko opisać jednak staneło na tym ze napiszę co każdego dnia robiliśmy.

Z góry przepraszam za jakość zdjęć bo praktycznie wszystko robiłam bez flesza, a wtedy jest niewyraźnie :( Ale cóż, jak mus to mus.
Dodatkowo nagrywałam też krótkie filmiki, muszę to zmontować ale najpierw trzeba znaleźć jakąś odpowiednią muzyke.

No to zaczynamy.


plan

* Dzień 1


    Wyjechaliśmy z Warszawy o 10:20 o ile dobrze pamiętam. Podróż była nudna, nikt nikogo nie znał, nie było jak za bardzo pogadać, więc przez 6 godzin każdy zamulał. Na szczęście po 16 dotarliśmy do celu - do
Uherské Hradiště, czyli do miejsca z którego mieli nas odebrać nasze Czeszki (pisze Czeszki bo na 10 Polaków było 9 Czeszek i 1 Czech). Na dzień dobry dostałam batonika i czekoladki ;). Po przyjechaniu do domu troche pogadałam z nią i jej rodzicami, zjedliśmy obiadokolacje i... poszłam spać. Tak tak, o 20 już leżałam w łóżku bo byłam tak zmęczona. Jak się potem dowiedziałam, nie tylko ja.
   Było nas 10 Polakow - 5 dziewczyn i 5 chłopakow. Do tego chyba 8 Turków oraz 4 Słowenki.

* Dzień 2



Jestem pod wrażeniem tej szkoły. Jak widac na zdjęciach jest wyposażona w szafki (takie szafki to ja rozumiem a nie byle co, co jest u mnie w szkole). Szkoła jest jak podstawówka z gimnazjum, klasy są od 1 do 9, a najstarszy rocznik ma w tym roku 15 lat. Sam budynek jest WIELKI. Korytarze są naprawdę szerokie, do tego dochodzi jeszcze stołówka (która przypominała mi tę z amerykańskich filmów) i 2 sale gimnastycznie. Na każdym korytarzu był albo stół do ping-ponga, albo piłkarzyki albo namalowane rysunki do gry w klasy. Sale tez nie wyglądały gorzej, były dobrze wyposażone i wszystko było takie czyste, nowe, schludne.


Po jednych zajęciach z panią od chemi (podobno najlepsza nauczycielka w szkole) poszlismy do... szkolnej kuchni. Ale nie kuchni w ktorej przygotowuje się jedzenie na stałówke. W szkole była jeszcze jedna kuchnia w której MY robiliśmy a'la placki ziemniaczane. Mówiąc my miałam na mysli Polaków. Podzieliliśmy się na 3 grupy i mialam szczęście bo w mojej grupie wszystko od A do Z zrobił pewien chłopak. A placuszki naprawdę wyszły dobre :)


 Następnie pojechalismy do Uherské Hradiště gdzie zwiedzaliśmy rózne miejsca, między innymi najstarszy budynek w mieście czy inną, równie starą apteke (w której znajdował się pięknie pomalowany sufit). Opowiadała to jakaś pani po czesku a nauczycielka angielskiego przekładała na angielski.


Jak widać nie wszystkie domy wyglądały tam tak pięknie jak tym pierwszym zdjeciu. Robiąc foto tego drugiego Czeszki był zdziwione tym i pytały czemu robie zdjęcie 'strasznemu domowi'. Po zwiedzaniu miasta poszliśmy grupą do jakiegoś baru, nastepnie do Tesco i potem już do domu.

kawałek szkoły


* Dzień 3

To był w ogóle jakiś powalony dzień. Najpierw w szkole tamtejsze dzieci i młodzież zrobili dla nas przedstawienie. Jedni śpiewali, grali, ktoś inny wywijał gwiazdami na jednej ręce a najstarsze klasy zatańczyły taniec który zgodnie z tradycją tańczą na balu pod koniec roku szkolnego. Następnie powędrowaliśmy do "Panský dvůr" czy tam do Pańskiego dworu gdzie odbyła się jakas uroczystość na której Burmistrzowa Kunovic dziękowała za przyjazd. Na 13 wróciliśmy do szkoły gdzie do 18 miały być zajecia sportowe. Okazało się że są nieobowiązkowe, wiec kto nie chciał mógł iśc do sali komputerowej (wypasiona sala z laptopami). Tak siedziałysmy z dziewczynami do 15 po czym stwierdziłysmy że idziemy na miasto bo nie ma sensu nic nie robić. Teoretycznie miałysmy siedzieć w szkole ale chłopaki od nas sie zmyli, nauczycielek nie było... O 18 była 'dyskoteka', czyli był poczęstunek, dla dorosłych wino, zespół grajacy (a'la muzykę na weselu). Nuda, nuda, nuda więc się zmyłysmy z dziewczynami do baru.


Najlepszą salą w tej szkole była Sala poduch, gdzie na srodku leżały te wielkie fotelopoduchy, były też pufy i ksiązki. Genialny chillout.

* Dzień 4


Tego dnia własciwie odbyło się tylko zwiedzanie pałacu (niestety brak fotek bo nie wolno było) oraz kaplicy. Następnie pojechaliśmy wszyscy do restauracji na obiad a potem był aqua park :) Musze przyznac że był bardzo tani, bo po przeliczeniu wyszło 20zł za 2 godziny :O Po aqua parku poszłam z koleżanką i naszymi Czeszkami znów na baru, na pizze a po powrocie do domu okazało się że jedziemy z nią i jej rodzicami do restauracji. O 21 pojechaliśmy jeszcze do Tesco po piwo dla moich rodziców (Frisco, naprawdę dobre), a po powrocie jej tata pokazał mi swoją kolekcje wina które robi. No no, tyle baniaków z winem to ja jeszcze nigdy nie widziałam.

* Dzień 5


Tego dnia był już sam powrót, pociąg mieliśmy 10:40 o ile dobrze pamiętam. Tym razem podróz była bardzo wesoła, głównie dlatego że każdy się znał. Koleżanki rozwalone w pustym przedziale, nagły zapach perfum na cały wagon i łyk okropnej wódki... szybko tego nie zapomnę ;)
A na zdjęciu widac część ze zwierzątek które miała Katrin (czyli dziewczyna u ktorej byłam), oraz widok na ulice z przystanku. Do szkoły mialysmy blisko bo jakieś 5-10 minut, a na sam przystanek od jej domu szło się jakieś 30 sekund więc było spoko.


Naprawdę nie żałuje tego wyjazdu, było fajnie, a myślałam że będzie gorzej. Jak się dogadywałam? Po polsko-czesko-angielsku :D Gdy nie rozumiałam po angielsku to próbowałam się dogadac po polsku, a że język ten jest minimalnie podobny do czeskiego to problemow nie było.

Tylko kiedy ja napiszę te 3 sprawdziany... ;/

piątek, 15 marca 2013

Tak bardzo dziwnie.

Uwaga, dziś będzie notka testowa, pisana w innym stylu (dla żartu), więc powiedzcie czy wam się to podoba ;> więc...

Hejka :*
Dzisiaj pojechałam do lekarza ;/ ale nie dlatego że jestem chora, tylko miałam krótkie badanie :) przez co przyjechałam do szkoły na 5 lekcje <jupiii>. Miałam tylko 4 lekcje :) ale za to na bioli była krtk ;((( na która się nie nauczyłam bo bylo o głupich grzybach -.-. Szczęscie mi dopisało bo wszystko spisałam z Wikipedii albo z zeszytu :D bo przedemną siedział kolega i pani mnie nie widziała xd
<przerwa, matko, takie pisanie jest męczące, ale jade dalej>
Na tym górnym zdjeciu, ktore jest smieszne ;) widac krówke :p której odgryzłam głowe xd ale była niedobra ;c. Do tego jest jeszcze serek murzynek :D ktory smakuje jak monte ^,^ oraz bilbord o koncercie 30stm <33 Jeju, jak ja chce na niego pójśc *_* ale bilety sa drogie :<<
Co prócz tego u mnie? :) Nic, w poniedzialek wyjeżdżam :)) Do Czech, do małej wsi, gdzie będa kozy *_*. Kozy są fajne <33

Kochać to także umieć się roz­stać. Umieć poz­wo­lić ko­muś odejść, na­wet jeśli darzy się go wiel­kim uczu­ciem.

Uff, dałam rade, ale było ciężko, i do tego jeszcze szukanie jakiegoś tępego cytatu. O nie nie, wracam do pisania w swoim stylu, bez emotki przy kazdy zdaniu.



Pazury moje, świetnie się trzymają, a raczej trzymały, bo po 5 dniach mi odpadł kawałek czarnego. Ale za to Miss Selene wydłużyły żywotność czarnego Wibo które normalne zcierało się po jednym dniu, a tu taki szok.

nie, to nie jest moja kolekcja lakierów...


Kasiu, walisz fotoszopem.
Ale nie mam fotoszopa.
To czym?
Fotofiltrem.
Lol, jak uzyskałaś taki efekt?
Ta tajemna wiedza tylko dla pro masterów.


Ps. dodałam 3 nowe zeszyty do notki o diy. niestety nie moge znaleźć zdjęć które robilam czwartemu zeszytowi, a szkoda bo wedlug mnie bardzo ciekawie wyszedł.

sobota, 9 marca 2013

W końcu go mam :D



    Zaczęło się to bardzo dawno, mniej więcej w połowie podstawówki. Krzywe zęby, no nic nie poradzisz. Więc do stomatologa, tak tak, aparat potrzebny, ale jeszcze nie stały. Wiec tak sobie miałam takie zdejmowane, najpierw na górne i dolne zęby, a po chyba roku noszenia nowy, tym razem tylko na górne. Coś tam jednak zadziałał, ale zęby wciąz nie były idealne. Jednakże od kiedy tylko dowiedziałam się że mam mieć aparat marzeniem był stały. Bo to takie fajne, ładnie i w ogóle ojojojojoj. Ale rodzice że nie bo drogie, bo boli, bo nie można jeść niektórych rzeczy i ogólnie NIE. Odpuścić jednak nie chciałam (tak samo jak z kolczykiem w pępku :D), i ciągle tam zagadywałam ze może by tak w końcu ten aparat założyć... 
    Aż w końcu udało się. Wizyta u stomatologa, pierwsza po ponad trzech latach. Tak, jest potrzebny stały. Szczęscia było co nie miara (najmniej szczęśliwy był tata gdy przyszło do płacenia ;) ), wieść do wszystkich koleżanek poszła że będe miała te druty. Potem znów wizyta, te wszystkie odlewy (szacun, fioletowy gips) i gryzienie plastelinki, czy co to tam jest (choć kolorem zawsze mi to przypominało parówkę). Tydzien przed założeniem - gumki. Boże, jakie to to nie fajne. Dziwne uczucie, jakby się miało gume w buzi ale nie można jej pogryźć ani nic. Na drugi dzień ból i zabawa w małe dziecko - odkrawamy skóreczkę od chlebka bo Kasia nie potrafi jej pogryźć. Po 3-4 dniach przeszło. Niby wciąż bolało ale już gryźć wiekszośc rzeczy mogłam. No a teraz rzecz najważniejsza. Zakładamy aparat.
    Boleć nie bolało, nieprzyjemne było polewanie zębów jakimś kwaśnym roztworem czy trzymanie w ustach 'czegoś' żeby się gęba nie zamykała, ale przynajmniej się nie krztusiłam śliną, co się często zdarza u dentysty. Nie wiem ile u mnie to trwało, u mojej siostry było 40 minut. Druta pani przewlekła, gumki wybrane - fioletowe (jak drugi zdejmowany aparat ;) ) i co. Dziękuje, kolejna wizyta za miesiąc :)

jakie beznadziejne zdjęcie, ale cóz, pech że tak się uśmiecham ;<
    Póki co bolą mnie cholernie przednie zęby, o ugryzieniu czegokolwiek mowy nie ma, ale również samo jedzenie czegokolwiek do przyjemnych nie należy.
    Przeżyję, sama tego chciałam :D

***

   A przy okazji pochwalę się iż byłam w czwartek na hm.. 'ekspo' jak zauważyłam ze inni na to mowią. Tak czy inaczej - 'targi edukacyjne'. Czyli stałam sobie przy malutkim stoisku (który zresztą razem z innymi ozdabiałam, przy czym śmiechu było co nie miara) i wręczałam wszystkim ulotki. Cóz, trzeba było troche gimnazjalistów zachęcać bo jak widzieli napis 'Technikum księgarskie' to było tylko 'eeee ksiegarskie...' i szybko uciekali. Na początku pełna zapału wykrzykiwałam ze tylko u nas* dowiedzą się co to szpalta albo że czcionka to nie to co myślą, bo tak naprawdę to krój pisma xD Potem już się nieco uspokoiłam, zresztą mimo ze to były tylko trzy godziny to zmęczona byłam tak jakbym stała tam przez cały dzień. Nie dziwne, dookoła tłum ludzi, głosno, gorąco. Liceum chemiczne co chwile robiło jakieś eksperymenty i z ich stoiska leciały jakieś dymy, ktoś inny żeby zachecić młodzież przyniósł wielkie głośniki, przy technikum fryzjerskim dziewczyny tworzyły fryzury a przy gastronomicznym wycinali kwiatki w arbuzach... Tak czy inaczej nie żałuję, i tak mialam się tam wybrać, z ciekawości po prostu.

* A tak naprawdę to nie tylko u nas, bo jest też technikum poligraficzne oraz widziałam ze w innych szkoła równiez otworzyli ten moj 'kierunek'.

czwartek, 28 lutego 2013

Pare prac + lakier



 Przedstawiam Dariusza Smyczyńskiego w wannie czekającego na Karoline. Niestety zapomniałam o rózach, i jest mi z tego powodu bardzo przykro. Rysowane dla koleżanki na szybko, w 5 minut, zaraz przed wyjściem o 17 ze szkoły.


 Pierwsza praca w szkole, kiedy to przyszłam i nie wiedziałam nawet jak narysować w Illustratorze kwadrat :D Ale jak na pierwszą prace wyszło mi całkiem nieźle, co nie ;) Nie wiem właściwie co to przedstawia, takie jakieś homoniewiadomo z przerobionych kółek.


 Sto procent słodkości i sto procent tandetności, niczym Paint XD Ale nie miałam na to pomysłu, chyba z pól godziny zastanawiałam się w ogóle jakie dać do tego kolory. A potem jeszcze mi sie dostało od nauczycielki bo zamiast robić inną prace to ja rysowałam obrazek na mojego fanpejdża na fb.



****


Golden Rose, numerek 108. Sto procent bycia tępą, przesłodzoną dziunią, ale jestem blondynką i mi wolno taką udawać ;) Lakierek genialny, i na jednym się nie skończy, planuje dokupić jeszcze na pewno niebieski oraz być może fioletowy/wielokolorowy. Trudno się go nakłada, bo trzeba po paznokciu ciaptać się brokatem by został na paznokciu a nie na patyczku, jednak opłaca się bo jak widac efekt genialny :) Warstw dwie, schnięcie bardzo szybkie. Po dniu widać małe opryski ale na szczęście szybko je załatać, więc nie jest to duży problem. Jednak aż sie boje zmywania, bo to będzie coś okropnego, więc narazie trzymam ten lakier na paznokciach i trzymam, aż już nie bede mogła na niego patrzeć.
bez flesza / z fleszem

****
Za 18 dni jade do Czech, do Kunovic, z okazji wymiany szkolnej. Więc po powrocie będziecie zalani tysiącem zdjęc, proszę już o psychicznego przygotowywanie się do tego.
A do Hiszpani za darmo nie jade, nauczycielka stwierdziła ze nie wypisze mnie i koleżance pewnego papierka. Dzięki za informacje, tydzień przed oddaniem pracy, gdy wszystko było już zrobione na tip top, tylko potrzebny był cholerny papierek i można było wysyłać płyty. Dzięki temu zmarnowałam całe ferie siedząc przed kompem i robiąc projekt i dupa. Dziewczynki, nic z tego. 
Dziękuje z całego serca.


Jesli chodzi o ten obrazek to nie pytajcie wtf bo robiłam go w czasie stuprocentowej nudy, więc wyszło co wyszło.
Nanana: /Klik/ poszłabym znowu na ich konert, ale bilety są drogie, a już raz ich na żywo widziałam :)


środa, 20 lutego 2013

W sumie to tak szkolne.


   Oba obrazki to moje oh i ah dzieła z dzisiejszego dnia w szkole. Robiliśmy nagłówek na stronę internetową, mieliśmy zrobić logo, narysowałam pączka a potem stwierdziłam że moje zdjęcia do niego nie pasują ale i tak inni się z tego śmiali, jak to razem wyglądało. Wiem że genialne to to nie jest, zrobienie tego to pikuś ale jak ktoś dopiero niedawno zaczął prace z profesjonalnymi programami graficznymi to cóż, proszę o wybaczenie ;) Bo tak i jest nieźle że w miarę się ogarniam w tym.


   A prócz tego? Właśnie siedzę pod schodami :D za plecami mi leci jakieś TeFaŁen Style a ja zaraz zabieram się za edytowanie mojej pracy konkursowej, bo miałam parę błędów. Dumna z niej nie jestem, według mnie jest ona beznadziejna, nie na temat i pewnie nie wygram. Więc trzeba zbierać kasę na leki antydepresyjne, no cóż, takie życie biednej Kasi.
    No i jeszcze rewelacyjnie się składa że jutro mam na 8:50, miałam w ogóle nie iść do szkoły, bo z racji zastępstw nie opłaca się ale nie! Przyjdę  i to na godzinie 7 bo inteligentna ja zostawiłam na kompie bardzo ważny folder i jeśli ktoś go zobaczy (a zobaczy na 101% jeśli go nie usunę) to będę miała przewalone. Są też dobre strony, siedziałam sobie dziś na innym kompie i tradycyjnie sprawdzałam historie przeglądarki. Sprzedaż samochodów, piosenki One Direction, pierścionki zaręczynowe, jak zrobić sos do pizzy i panierkę z KFC a zwycięzcą zostaje...  Darmowe seks kamerki. O boże XD

niedziela, 17 lutego 2013

Trele Morele.


    W końcu weekend. Strasznie mi się nie chce chodzić do szkoły ostatnio ale to dlatego ze mam najbardziej beznadziejny plan lekcji w życiu. Jednego dnia jest mało niepotrzebnych lekcji że aż się nie opłaca przychodzić do szkoły a na drugi dzień dowalone 9. I jeszcze te lekcje do 17 w środe. Polecam dowalić jeszcze pare lekcji, tak zebysmy jednego dnia mieli jedną, a nastepnego 12 -,- Będzie super!
    Jest za to plus. W marcu jade do... Czech :) Wziełam udział w wymianie szkolnej, miałam szczęście że się dostałam więc cóż. Boje sie tylko ze sobie nie poradze bo tam beda podobno organizowane różne zajecia w jezyku angielskim i nie będe nic rozumieć. Ale i tak się ciesze że tam pojade, poznam nowe osoby itp. Natomiast na początku czerwca to do mnie ma przyjechać jakaś osoba. Ciekawe co to będzie. Narazie czekam na koniec marca aż ogłoszą wyniki konkursu. Boje sie że nie wygram, chyba bym się tym nieźle załamała bo ten konkurs wiele dla mnie znaczy.


A prócz tego czy coś ciekawego? Nie. Same nudny, jak było tak jest. Trzeba by sie wybrać na jakąś sesyjke, ale co do tego to poczekam do kwietnia bo mam już pewien pomysł na miejsce.  Dodatkowo powiem wam że sobie Lookbooczka założyłam, jeśli bedziecie chcieli to dam linka.


Zdjęcia dziś bez sensu, bo nie mialam co wkleić więc dodatkowo dodam jakąś sensowną piosenke:

 *macha łepetyną do rytmu*

A ja lece oglądac Pamiętniki z wakacji :D oraz ogarnąć jakieś zeszyty, w sensie diy. Jeśli je zrobie to zaktualizuje posta.


środa, 6 lutego 2013

Praga

    W związku z tym konkursem musialam zrobić sobie wycieczke na Pragę Północ. Właściwie to wcale mi to nie wyszło. Raz - zaspałam. Zamiast być tam o 12 to ja o tej godzinie dopiero śniadanie jadłam ;) Dwa - była brzydka pogoda. Znaczy nie no, pogoda mi w dopisała ale takie kikuty zamiast ładnych drzewek i te resztki śniegu wyglądają przeokropnie. A trzy - nie zrobiłam tego co chciałam, ale o tym już nie będe pisać.
    Mam równiez filmik ale dodam go dopiero w marcu.