poniedziałek, 31 grudnia 2012

Sylwester? Chyba Tworzysław


   Właściwie to nie lubie sylwestra. Nie wnikam czemu ale po prostu nie lubie. Jak to wczoraj oglądałam na ToSięWytnie "od malego ci wyrabiają nawyk ze sylwestra to musisz spedzic zajebiscie bo np. siedzenie w domu to jest obciach" racja :P ale wiadomo, w domu tez się można bawić. Rok temu miała do mnie wbić koleżanka ale w sylwestra się mega źle czułam, przeszło mi dopiero po południu, więc odwołałam to a zamiast tego siedziałam z siostrami i... nagrywałyśmy filmik :D Godzina kręcenia, trzy godziny montowania a potem siedziałam do 5 nad ranem i pykałam w Simsy :D /filmik do obejrzenia tutaj, choć kiepski jest według mnie/. W tym roku jade do koleżanki ale nie będzie to jakaś big biba tylko ot tak, żeby posiedzieć sobie :)
    Oczywiście wiadomo, chciałabym żeby rok 2013 był lepszy niż ten. Tak naprawde 2011 był jednym z lepszych :D Jeśli rok 2013 miały fajny to niech mi ktoś kupi bilet do Hiszpani, płosięęę. Ale wiem że nikt tego nie zrobi, więc nadal będe tu prowadziła swe nudne życie, dom, szkoła, dom, szkoła. Idzie popaść w rutyne.
ps. jeśli ktoś chce wiedzieć czemu taki tytuł to zapraszam /tutaj/

    Kiedyś byłam wręcz uzależniona od Chatorulette, to były piękne czasy kiedy nie było tam praktycznie żadnych dziewczyn a co drugi koleś pokazywał co ciekawego ma w spodniach. Potem zmienili na trzy warianty, gdzie można było wybrać swój wiek, i co chce się oglądać. A teraz w ogóle jest kijowe, trzeba zakładać swoje konto, w dodatku łatwo jest kogoś zablokować... No i też nikogo ciekawego tam nie ma, same nudne osoby, bardzo dużo Polaków <z którymi nie lubię rozmawiać> i ogólnie... Ale czasem fajnie tak wejsć i powspominać 'stare' dobre czasy... <czyli dwa lata do tyłu XD>. Ale Chatroulette ma jeden wielkie plus - bardzo łatwo jest tam podszkolić swój angielski. I nie tylko na zasadzie boobs, tits, dick i cum, ale mnie bardzo się poprawił przez wakacje gdzie prawie codziennie tam przesiadywałam.

Więc ten no... Hepi niu jer albo jak to woli prospero nuevo ańo :P

sobota, 29 grudnia 2012

Z życia Pana Brokuła.

   Jeśli chodzi o Pana Brokuła to zapraszam do zapoznania się z nim :P :

jak będe na kompie to podam linka do deviantarta tej osoby bo tu niestety nie mogę znaleźć.
    W 2013 roku zamierzam ogarnąć swój pokój. Nie podoba mi się łózko, nie podobają meble, kolor ścian, dodatki. No istna masakra i nie wiem jak ja to sobie wybierałam ale szlag mnie trafia jak na to patrzę. Niby wszystko jest okej, tak jak chce czyli niebiesko. Ale efekt psuje ta żółta część pokoju <teraz nie wiem czemu chciałam ten żółty -.->, i te ciemnobrązowe meble. Bleh. Więc w tym roku prawdopodobnie będe miała zmiane koloru ścian - ale to akurat nie dlatego że Kasi się tak umyslało tylko... tynk mi odpada. Napławdę :D Więc z góry stawiam na szaro-niebieski. Niby wolałabym fioletowy, ale niestety wszelkie dodatki są niebieskie, a to mi jakoś nie leży tak ze sobą. Łóżko. Duże, metalowe, białe. Jak z bajki o księżnikach, tylko baldachimu brakuje. A nie niebieski tapczan. Nie mam nic do niego, jest bardzo wygodne <twarde>, no i niebieskie <w białe maziaje> ale... tapczan? Jak się doproszę tate to może go w końcu sprzeda, choć proszę sie już od pół roku, i proszę, i proszę i nic -.-. Kolejna rzecz - meble. Nowe nie, chciałabym te przemalowac na biało ale du...pupa. Nie, bo to jest tylko moja zachcianka i nie będą z nimi nic robili bo przecież są dobre. No rozumiem rodziców, rozumiem. Jednakże gdybym sama mogła to bym je przemalowała :D <i bym miała też okrągłe łóżko, ale o tym pomyśle za XX lat>.
    Więc co będe ogarniać? Dodatki. Narazie tamtatadaaaam pomalowałam tablice korkową <na biało, bo jakżeby inaczej, przecież to jest teraz soł feszyn i wintydż*> ale mam w planie zrobić coś z doniczkami, jakieś ładne obrazki <po to te zdjęcia podrukowane> porządek z bibelotami <a na ich miejsce jakieś ładne świeczki> oraz poduszki. Od zawsze podobał mi sie stos poduszek na łózku. Wczoraj miałam wolne wiec pojechałam sobie te 5 przystanków do Ikei, zakupiłam 5 poduszek i w przyszłym czasie będe robiła do nich poszewki. Się zobaczy co z tego wyjdzie.
    A prócz tego na zdjeciu widnieje piękny zeszyt z Biedronki :D własciwie w środku jest kijowy, bo jedne były gładkie a inne w dzikie linie, więc w sumie można to nazwać notatnikiem a w ogóle to te zeszyty mają brzydkie, szare kartki. Ale okładka jest mega, coś czego szukałam od dawna. Więc pewnie jeszcze wróce i sobie dokupie jeden czy dwa dodatkowe :D a na chwile obecną będzie mi robił za pamiętnik, bo się opuściłam od roku w pisaniu i no cóz...

* nie wierze w siebie. ja i wintydż. To tak jakbym założyła sukienke. Ale cóz, nie powiem, podoba mi się to połączenie bieli z pastelami, do tego jakieś koronki, kwiatuszki i inne delikatności.

     
           Koniec tego zanudzania, lece.
<lecę bo chcę, lecę bo życie jest złe...>

a nie, na koniec jeszcze "nutka na dziś" <3
Da bum tsss

[edit] czy coś się psuje na blogspocie czy jak? Dodaje nowy post a mimo wszystko każdy komentuje ten wcześniejszy, jakby nowego nie było O_O

wtorek, 25 grudnia 2012

Płezenty.

wycinki z gazety, a dokładniej z artykułu o hiv.
         Co roku wszyscy biegają zdenerwowani, mama gada że nie zdązy na czas, tata się wkurza że nikt mamie nie pomaga a w ogóle to stół jest nieudekorowany a przy okazji jest mnóstwo innych osób bo z reguły zjeżdża się pół rodziny. Cóz, w tym roku była tylko babcia, a ja to nie lubie takich pustych świąt. Owszem, jak się zjedzie rodzinka to też mnie irytuje ta masa ludzi, a człowiek nie ma nawet chwili spokoju ale jednak wole to niż taką pustą codzienność.
    Wracając. W tym roku nie bylo tego ogólnego poddenerwowania w powietrzu, mama z jedzeniem się wyrobiła, stół był nakryty i ogólnie tak jakoś... kijowo. No nie wiem, ale z roku na rok coraz bardziej nie lubie tych świąt. Bo to są kurde wesołe święta a od pewnego czasu na Wigilie zawsze ktoś musi płakać. Nie-na-wi-dzę-te-go. I życzeń też nie lubię składać bo to takie nieszczere. I dań wygilijnych też nie lubie, prócz klusek z makiem. Ale jak sobie pomyśle że jest pyszny barszcz z tymi okropnymi uszkami z grzybami albo śmierdzący kompot z suszu... dobrze że jest zasada 'masz wszystkiego spróbować', więc wystarczy łyk kompotu i dwie łyżki zupy. Bo nie idzie tego przełknąć. A prezenty? Też średnio lubię. Rok temu np. nie byłam zdziwiona co dostane bo wszystko wcześniej pokazałam rodzicom. Ktoś może powiedzieć ze niefajnie bo nie było niespodzianki. A na cholere mi niespodzianka z której nie bede zadowolona i prezent gdzieś sie będzie walał nieużywany. Lepiej określić z góry co sie chce dostać, przynajmniej bedzie to coś co zostanie użyte. Uzyte przez nas, a nie jako idealne miejsce dla kurzu.
    Moje kaczki mają już tyle lat że zrobiły sie za duże, płaskie i ogólnie brzydkie <choć fajnie się w nich popylało po szpitalnych korytarzach>. No to co, nowe kapciochy? A niech mi kto powie że to dla dzieci to chyba zabije. Są śmieszne, takie mają być, w końvu to nie buty w których większość mnie będzie oglądała ;) Plus do tego dostałam zegarek na łańcuszku, podobały mi się takie już od dawna ale w sklepach nic ciekawego, w dodatku wszystko pseudo złote a ja wole pseudo srebrne. No i piniąszki i czekolada <której już w polowie nie ma, mimo że była duża> od babci oraz... zestaw do mycia. Boże, nienawidze tych tępych zestawów, w dodatku ja nie wiem, czy to jest jakaś aluzja że niby się nie myje xD?
    Ale jeszcze jedziemy do znajomych i inne takie tam, więc... co, lubie dostawać prezenty. Ale tylko te fajne.

A wy?

sobota, 22 grudnia 2012

Chyba sobie porysuje... plus wigilia itepe.

    Wzięło mi sie coś na rysowanie. A jak już narysuje czy naszkicuje to mam to do siebie że wszędzie naokoło się tym chwale. Oj no :P Pomysł jak zwykle z neta, z wyobraźni nie umiem narysować.

   Lubię wigilie klasowe. Jest wtedy luz, mnóstwo żarełka <którego i tak nie jem bo jest niedobre>, prezenty i ogólnie jest fajnie. Jak ktoś uważa że jest inaczej to najwidoczniej nie ma znajomych w klasie albo ogolnie ma beznadziejne osoby. W piatek miały być tylko 3 pierwsze lekcje, następnie jasełka i wigilie. Jasełka były krótkie, bo samo przedstawienie trwało chyba z 15 minut. Nie musiałam być równiez na ostatniej lekcji bo z koleżanką pomagałyśmy kroić ciasta itp. Ale nie podobało mi się to że ktoś np. zgłosił się do zajęcia jedzeniem i przyniósł... delicje. Na jakieś 25 osób jedne delicje których jest chyba z 10 w opakowaniu. Myślenie -.-' . Zdjęc z wigilii nie mam bo jestem niefotogeniczna więc ładnego zdjęcia nie mam, ale na górze pokazałam jak wyglądałam. Czarna bluzka mgiełka, niebieskie spodnie i srebrne dodatki. Zaś prezent... no, nie wypowiem się. Jedynie co to mogę stwierdzić ze osobie tej nie chciało się nic kupić i wzieła pierwszą, lepszą pierdółke.

    Ubieranie choinki to nie jest coś co lubię bo denerwuje się tylko że mamy za mało bombek a następnie wkurzam się bo bombek jest za dużo i nie wiem gdzie to cholerstwo wieszać. Ale w końcu udaje się wszystko upchać, łącznie ze swiatełkami i... no właśnie, w tym roku nie zmieściły się łańcuchy, więc okręciłam niby poręcz schodów.
    żegnam. wesołych świąt.

czwartek, 20 grudnia 2012

Miałam fajny pomysł na tytuł i zapomniałam :P

   Bez tych lampek nie ma u mnie w pokoju zimy. Codziennie wracam do domu jak jest już ciemno i pierwsze co to zapalam je i gaszę dopiero idąc spać. Do tego wypijam hektolitry herbaty - z czarnej porzeczki lub wiśniowej. Również od pewnego czasu w kółku słucham tej piosenki /KLIK/. Niby znam ten zespół od trzech lat, a tą piosenkę lubiłam od początku słuchania ale dopiero teraz mi pasuje, właśnie do zimy. Fajnie tak iść do domu, gdy już się ściemnia, latarnie jeszcze nie zapalone i ta piosenka która wprawia mnie w bardzo przyjemny, aczkolwiek również melancholijny nastrój. Niby tekst nie jest związany z zimą ;) ale ja o muzyce akurat mówię.

niebieska woda od barwnika do ubrań / moja dzisiejsza ściąga na chemie ;)

   Tak, tak, nowy kolorek włosów :) Konkretnie z Marion - Czekoladowy brąz, ale u mnie ładnie on wygląda tylko na czubku głowy. Potem mam tak zniszczone włosy że ten brązowy jest jakiś wypłowiały i oczywiście bez ładnej poświaty. Na szczęście to tylko szamponetka, farbą bym się nie dała tak skrzywdzić, więc jak wrócę w nowym roku do szkoły to znów będę blondynką :) W klasie jedni mówili że lepiej mi w brązowych, inny że wręcz przeciwnie. A jak wy uważacie?

Piątkowe lekcje... plus stój na wf, piórnik, portfel, kosmetyczka a do domu wracam wpół zgięta, ledwo czując plecy. Na szczęscie jutro mamy tylko trzy pierwsze lekcje a potem są jasełka i wigilia* więc nie bede tego wszystkiego ze sobą tachać.

* Koleżanka będzie fociszować to postaram się tam troche porobić jakiś pozy i żeby jakieś zdjecia były.

czwartek, 6 grudnia 2012

Mikołajki

trzeba przyznać że te zdjęcia przed obróbką są tak okropne że chętnie bym je usunęła :) 
 

   No, Mikołaj w tym toku spieprzył sprawę  Co roku wstając rano witała mnie wielka reklamówka cukierków + mały prezent. A dziś nic. Nawet się nie zorientowałam że są Mikołajki. Zdziwiona byłam co do osób w szkole - w gimnazjum każdy na mikołajki chodził w czerwonej czapce, a tu pusto. Chyba tylko w mojej klasie z 5 osób miało te czapencje. Klasowych mikołajek też nie mamy, aczkolwiek prezenty będą, tylko że na wigilię. Poprosiłam o nowy kubek z Coffeeheaven bo mój z poprzedniego roku umarł śmiercią tragiczną jakieś dwa-trzy miesiące temu.
   Mimo wszystko i tak czekam na moje nowe kapcioszki, bo stare, niebieskie kaczki powoli się rozpadają.

ostatnio takie coś robiliśmy na estetyce druku (: mój drugi raz z photoshopem.

   W szkole wciąż uczę się o drukowaniu, drukowaniu i drukowaniu, choć nauczycielowi już powoli brakuje cierpliwości do naszej klasy. Trochę mu współczuje bo na 30 osób słucha go od jednej do może pięciu osób. Ale cóż  to oni będą potem płakać gdy nie zdadzą egzaminu za rok :) Lekcje te są bardzo fajne, z koleżanką jesteśmy pupilkami, tylko dlatego że z reguły słuchamy. A prócz tego to jest lajtowo, wchodzenie do sali w połowie lekcji, jedzenie i picie sobie, jest elegancko. Co do ocen to wciąż idzie mi najlepiej hiszpan i matma, a najgorzej polski, fizyka i przedsiębiorstwo. Choć brawa dla mnie, ostatnio uczyłam się do sprawdzianu z polskiego całe 45 minut w autobusie i prawie wszystko dobrze napisałam :D jest moc. Za to oblałam egzamin do bierzmowania i mam nadzieje ze jutro uda mi się go poprawić.

niedziela, 11 listopada 2012

Powrót?

jakieś skałki, ogrodzieniec i pustynia błędowska
   Tak się smiesznie złożyło że ostatni post był o szpitalu, a teraz kolejny, tak jakby spędziła tam dwa miesiące. Na szczęsnie wcale tak nie było, wyszłam po 5 dniach. Wielkim minusem było pozbycie się swinek, bo sie juz do nich przywiązałam i tak dziwnie było gdy wracałam do domu i nie słyszałam ich pisków proszących o jakąś zieleninke :( Zaś plusem było to że pojechałam na wycieczke integracyjną, choć nie byłam pewna czy to dobry pomysł. Miałam ciagłe napady lęku a wtedy momentalnie źle  się czułam, słabo itp. Ale wszystko było okej.
bobolice, skałki, kotek oraz obiad po wycieczce (nie, nie wszystko jest moje ;P )

 A prócz tego co u mnie? Tak sobie. No szkoła wiadomo. Wracam do domu w godzinach 15-18:30, wiec kiepsko. Najgorzej jest własnie w środy, kiedy kończe lekcje zaraz przed 17. W dodatku zarobiłam już 4 jedynki  i pewnie z 3-4 przedmiotów bede miała na półrocze 2. Jedynie co mi wychodzi to matma, oczywiscie oraz hiszpański :) Po szkole nie mam nawet za bardzo czasu gdziekolwiek jechać spotkac się ze znajomymi. Choc w tą sobote planuje wypad do Coffeeheaven. Zimno sie robi powoli wiec z koleżanką przerzucamy sie z tradycyjnego KFC na kawiarnie. No i może będa jakieś porządne zdjecia.
między innymi co robie na estetyce druku :P - jakaś babeczka, przerobiona na mnie bo rózowe włosy / maffashion <z krzywą szyją> / ja <nieudana, bo rysowane na szybko>

wtorek, 11 września 2012

Szpital

Przepraszam za brak nowych postow ale od piątku nie byłam w stanie cokolwiek robić przy komputerze a od niedzieli leże w szpitalu. Dusznosci :<
Może wyjde w piątek, ale to i tak najpierw będzie ogarnianie zaległości w szkole.

niedziela, 2 września 2012

Bazar staroci

   Od mniej więcej dwóch miesięcy proszę rodziców bysmy się wybrali na Koło - bazar w Warszawie gdzie sprzedają i ubrania, i żywnośc ale co najważniejsze - stare rzeczy. Więc w koncu mieliśmy czas i pamiętałam o tym, więc pojechaliśmy.
   Zdjęć niestety nie mam, zapomniałam wziąć aparat aczkolwiek chodzenie z rodzicami to żadna frajda, mam zamiar tam jeszcze wrócić, dokupić coś (stary aparat *_*, gazetki oraz zegarek) a przy okazji pokazać  jak tam fajnie.
    Tak więc chodziłam ścieżką, na ziemi leżały koce albo stały stoliki z róznymi rzeczami. Porcelana, kubki, stare sztućce, gazety które wyglądały jakby się ledwo trzymały, wielkie książki, zegarki, monety, płyty do adapterów (a takie to bym sobie na ścianie powiesiła), aparaty, kamery, stare latarki, lampy oliwne, jakies kable i gniazdka o_O oraz masa rzeczy których nie umiałam nazwać. Ja znalazlam dla siebie maszyne do pisania - to, razem ze wspomnianym wcześniej aparatem to taka rzecz.... kurde. Nie przyda się ale jest super ekstra fajne że ojojoj. Więc znaleźlismy z tatą jeden w dziwnie taniej cenie, cały brudny i zakurzony co widać na zdjęciach (plastikowa obudowa też była usyfiona ale ją przetarłam). Ale i tak mi się podoba, potem się go dokładniej wyczyści.

A teraz uciekam malowac na jutro poznokcie. Wybrażacie sobie to że mam rozpoczęcie nie dośc że w kościele to jeszcze z resztą szkoły!? A ja myślałam ze jako pierwsza klasa będe miała osobno :(

środa, 29 sierpnia 2012

Osiemnastka.

    Wczoraj zaliczyłam pierwszą osiemnastke. Tak właściwie to trzecią, bo kilka lat temu byłam również na urodzinach kuzynów, ale to się nie liczy bo to rodzina i po prostu nie wypada nie przyjść. Zresztą byłam jeszcze około dziesięcioletnią gówniarą więc jak dorośli pili alkohol to ja raczyłam się soczkiem. Teraz to co innego. Owszem, nie było imprezy tak jak u rodziny, że wynajęta sala, muzyka gra i wszyscy tańczą i śpiewają. Kameralne przyjęcie na 7 osób u niej w domu. Ale podobało mi się choćby z tego powodu że ja byłam najmłodsza (a najstarsza osoba miała 20 lat) a wszyscy tak naprawde byli równi wiekiem i nie czułam się gorzej z tego powodu. Ba, pierwszy raz w towarzystwie więcej niż jednej osoby piłam alkohol. (ja wiem ze komuś się to może wydać śmieszne ale naprawdę za procentami nie przepadam).
Koleżanka miała słodkiego pieska, omomom *_* Niestety, dwa dni z nim i teraz kuruje ręce i szyje które są całe rozdrapane do krwi :( Rano jak wstałam to tak zaczęłam się drapać że aż mi inni mówili żebym przestała a ja nadal swoje. Rozdrapałam, poszłam do łazienki i się przestraszyłam. Ah to uczulenie. Ważne że piesek fajny.
 Koleżanka mieszka niedaleko Zalewu Zegrzyńskiego więc na drugi dzień gdy została 'nasza forumowa paczka' (ja + solenizantka + koleżanka poznałyśmy się w Internecie + był jeszcze chłopak koleżanki) wybraliśmy się na długi spacer w lesie. Oczywiście musiałam wziąć aparat by było o czym pisać na blogu :) Gdyby to miejsce było bliżej to chętnie wybrałabym się na sesje, szczególnie do gustu mi przypadła samotna ławeczka stojąca półtora metra od brzegu.
 Wracając zauważyliśmy między drzewami stare opuszczone domki. Koleżanka powiedziała że jak chce to możemy tam iść. Jakbym była sama to bym się bała że tam będą jakieś dzikie psy ewentualnie panowie żule. Na szczęście prócz nas, psa oraz zarośli sięgających do pasa nie było nic. Pies był cały obrany w jakiś roślinkach a ja miałam buty brudne od ziemi, ale tak chodzenie po krzakach było fajne. Okazało się że to miały być jakieś domki do wynajęcia ale nie zostały wykończone i zaczęły popadać w ruinę. Wszystko zarośnięte, szyby wybite a podłogi w kilku miejsca się zarywały.
na dole po lewej - wracając zauważyliśmy samochód który nagle się zatrzymał a pan wysiadł i zaczął sikać.

A wieczorem, po zjedzeniu tostów zrobionych przez chłopaka dziewczyny wróciłam do domu :).

sobota, 25 sierpnia 2012

DIY - przerabiamy zeszyty

   Jeszcze tydzień.
   Zakupy do szkoły to coś co uwielbiam, na co czekam przez całe wakacje a od początku sierpnia maltretuje rodziców pytaniem 'kiedy jedziemy po zeszyty?!'. W końcu przychodzi ten dzień, wszyscy pakują się do samochodu i jdziemy do najbliższego supermarketu (eee, w Empiku się przepłaca, bo płacisz głównie za ładną okładke :P ). Chodze, sprawdzam ceny zeszytów, ogarniam okładki, potem kartki, czy aby kratki nie są za ciemne. Potem przychodzi czas na rózne linijki, długopisy, ołówki itp. Nie, wróć, długopisów nie kupuje bo tatuś przynosi. W tym roku jednak dwa zaskoczenia - po pierwsze - kupiłam długopisy, i to nie byle jakie bo kolorowe :O Właściwie kupiłam je tylko z powodu fioletowego długopisu :P . Po drugie - jeszcze większe zaskoczenie - kupiłam piórnik :OOOOO. Ogólnie wiadomo ze ja piórnika nie nosze (przez co byłam skazana na potępienie u matematyczki w gimnazjum) ale kurde, ten kolor, ta cena, musiałam go mieć :P A plecaki? Kupiłam je tylko dlatego że kosztowały grosze, a chciałam taki plecaczek nie żeby w nim nosić ksiązki tylko żeby 'wyglądać'. Znów neony, jak ja kocham neony. Właściwie zostało mi do kupienia jeszcze kilka książek oraz torbe z Conversa, bo bez niej nie zamierzam chodzić do szkoły.

Dobra, a teraz zwijam. W reszcie posta możecie zobaczyć co zrobiłam z zeszytami :D


wtorek, 21 sierpnia 2012

Łazienki

   Wybrałam się z kuzynem i jego dziewczyną na wycieczkę po Warszawie. Głównym punktem zwiedzania był Łazienki w których nie byłam mniej więcej od 3 lat lat a następnie razem z wujkiem i rodzicami mieliśmy się spotkać na Starym Mieście w naszej ulubionej knajpie - skończyło się na pizzy w Pizza Hut. Przy okazji zahaczyliśmy też o fontanny które był pokazane w innym poście gdzie zrobiłam zakochańcom urocze zdjęcia a następnie uciekli cali zmoczeni :)
   Z góry przepraszam za kiepską jakość niektórych zdjeć ale sporo robiłam na zoomie.




Moja nowa tapeta :D


Akurat podeszła taka co się nie bała i musiałam strzelić fote z fleszem -.-





Takl, to zdjęcie wiele wnosi do tematu...





O, stadion (L)egii.

hihishuasahahi


Zrobie Panu zdjecie, momencik, niech się Pan uśmiechnie :)

Nie, to nie ja to wypiłam.


Piesek z mojej ulicy, dokarmiałam go w zime :D

Drzewo. Nosz po prostu drzewo i nic więcej.

   W następnej notce będzie moje cudowne diy zeszytów, wczoraj kupiłam :)
   A teraz ide grać w Simsy, właśnie jestem w ciązy i czekam na pierwsze dziecko, a potem mam w planie jeszcze dwójke.