W kuchni praktycznie nie bywam, można mnie tam spotkać tylko kiedy robie sobie śniadanie/kolacje lub odgrzewam zupe po szkole oraz w lato gdy gotuje te zupy. A tak to nie. Gotowanie i ja? ahahahah.
Ale raz jakiś czas znajde jakiś przepis i wtedy chce to JUŻ robić. Ostatnio mnie tak naszło na sałatke do szkoły w ramach zdrowego odzywania ale przekonałam się że jednak nie lubie wszystkich sałatek, łącznie z ta co przytowałam, mimo że wyglądała dość ładnie :)
A teraz mnie naszło na ciasteczka, a raczej takie homoniewiadomo.
Składniki:
5 łyżek miodu
140g masła / ja użyłam margaryny
pół szklanki cukru
tabliczka gorzkiej czekolady / ja mam więcej mlecznej bo nienawidze gorzkiej
200g płatków owsianych
50g orzechów np. włoskich
opcjonalnie - żurawina, słonecznik,
Masło, cukier i miodek rozpuścić
O własnie tak...
Okazało się że rondelek mam za mały ;/ Gdy już nam się rozpuści to dodajemy cała reszte.
I mieszamy, czekając aż czekolada się rozpusci i nam się wszystko ładnie ubabra w niej. Dośc nieapetycznie to wygląda.
I do piekarnika na 180 stopni, na 3-5 minut.
O, tak wygląda upieczone, dopiero wyjęte z piekarnika.
No i kładziemy gdzieś na bok, czekamy aż wystygnie, zrobi się twarde i łamiemy.
I jemy.
Mega słodkie :D
Zrobiłam to godzine temu a już połowy nie ma.