sobota, 7 lipca 2012

02.07.12 - Ah ta kawa...

   Nosz po prostu... Jestem osobą na której nie działają pobudzajaco różne kawy czy energetyczne napoje. Przykład? Kawa z 6 (!!!) łyżeczek o godzinie 4 w nocy (musiałam sprzątnąć szybko dom a ledwo żyłam) czy BePower wypity wieczorem na zielonej szkole specjalnie by całą noc spędzić na pogaduszkach z koleżankami. Efekt? Hrrr siuuu hrrr siuuu. Czyli spanko. Więc wczoraj, godzina 22:00, zrobiłam sobie pyszne czekoladowe cappucino z Biedronki bo wiedziałam że i tak nie da żadnego efektu. I jak na złość to cholerstwo podziałało.
Godzina 2 w nocy - no, heloł, za ile się uśpie.
Godzina 3:30 - kur... ja chce spać!
Godzina 4 - ... żal nad żalem
Godzina 5 - dobra, wale to - i wzięłam się za czytanie Harrego Pottera łuskając sobie słonecznik.
Przez całą noc podziwiałam burze i z niepokojem patrzyłam na deszcz ponieważ dzisiaj umówiona byłam na zdjęcia 'przy murze' w Markach. O 6 się w końcu łaskawie uśpiłam, pobudka o 10. Co ciekawe teraz wcale nie jestem śpiąca -.-'
   A dzisiaj wiec pojechałam te trzy przystanki od mojego domu na 'murek' co wcale murkiem nie jest, po prostu stoi sobie stara, opuszczona fabryka gdzie każda przyzwoita 'Markowianka' do lat 20 przychodzi, robi sobie sweet focie, przerabia je a nastepnie wstawia na fejsa ciesząć sie czterdziestoma lajkami (ja musze się zadowolić może z pięcioma). Koleżanka z Marek nie jest ale zdjecie przy murku chciała więc pojechałyśmy.

  Zdjecia przy murku nie wyszły ale obok był jeszcze jeden murek, tym razem 'murek' a nie 'stara sciana po fabryce' więc spędziłśmy tam chyba z godzine co poskutkowało ponad setką zdjęć oraz śmiesznym filmikiem tańczącej koleżanki. Plus pan żulek który szukał butelek po piwie. No i ten syf za mną - rozbite butelki po wódce oraz rozwalone paczki papierosów. I inne cuda i dziwy.
Zdjęcie po prawej 'na feszyn', brakuje mi w ręce jeszcze kluczy oraz paczki fajek.
ekhm, gdyby ktoś był zainteresowany to z miłą chęcią sprzedam o to te sandałki, zakupione w New Yorkerze w rozmiare 39 założone może z 5-6 razy. Są o rozmiar za duże, kupiam ostatnie BO CHCIAŁAM JUŻ TERAZ TUTAJ a były niestety bez metki wiec o zwrot nie było chyba co liczyć.

A na koniec przedstawiam wam wieczorną inwazje biedronek w ogrodzie. Skąd ich sie tyle nagle namnożyło to nikt nie wie i pewnie do koća mego życia bedzie to niewyjaśniona zagadka.

   Lece czytać sobie z nudów Harrego. Jutro jeszcze wycieczka do biblioteki, wypożycze piękny stosik od pierwszej do piatej części (bo szóstą i siódmą mam w swej biblioteczce) i będe czekać na 9 lipca kiedy to wyjeżdżam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Staram sie zawsze odpowiedzieć na komentarze :)