Koleżanka miała słodkiego pieska, omomom *_* Niestety, dwa dni z nim i teraz kuruje ręce i szyje które są całe rozdrapane do krwi :( Rano jak wstałam to tak zaczęłam się drapać że aż mi inni mówili żebym przestała a ja nadal swoje. Rozdrapałam, poszłam do łazienki i się przestraszyłam. Ah to uczulenie. Ważne że piesek fajny.
Koleżanka mieszka niedaleko Zalewu Zegrzyńskiego więc na drugi dzień gdy została 'nasza forumowa paczka' (ja + solenizantka + koleżanka poznałyśmy się w Internecie + był jeszcze chłopak koleżanki) wybraliśmy się na długi spacer w lesie. Oczywiście musiałam wziąć aparat by było o czym pisać na blogu :) Gdyby to miejsce było bliżej to chętnie wybrałabym się na sesje, szczególnie do gustu mi przypadła samotna ławeczka stojąca półtora metra od brzegu.Wracając zauważyliśmy między drzewami stare opuszczone domki. Koleżanka powiedziała że jak chce to możemy tam iść. Jakbym była sama to bym się bała że tam będą jakieś dzikie psy ewentualnie panowie żule. Na szczęście prócz nas, psa oraz zarośli sięgających do pasa nie było nic. Pies był cały obrany w jakiś roślinkach a ja miałam buty brudne od ziemi, ale tak chodzenie po krzakach było fajne. Okazało się że to miały być jakieś domki do wynajęcia ale nie zostały wykończone i zaczęły popadać w ruinę. Wszystko zarośnięte, szyby wybite a podłogi w kilku miejsca się zarywały.
![]() |
na dole po lewej - wracając zauważyliśmy samochód który nagle się zatrzymał a pan wysiadł i zaczął sikać. |
A wieczorem, po zjedzeniu tostów zrobionych przez chłopaka dziewczyny wróciłam do domu :).